Kolejne dni to dla Ciebie istny koszmar. Pomimo tego, że jak
na razie masz spokój od Winiarskich w gabinecie, to za każdym razem gdy idziesz
do ‘Huśtawki’ obawiasz się, że znowu możesz Go spotkać. Na Twoje szczęście
Michała nie było w klubie już dość długo. Zaczęłaś wtedy myśleć, że może się
nawrócił i skończy z tancereczkami. Tymczasem niedawno obcięło Cię w krzyżu i
nie jesteś w stanie szaleć na rurze. Szef podyktował Ci, żebyś w czasie
rekonwalescencji zajmowała się barem. Robisz drinki i zabawiasz klientów
rozmową. Teoretycznie powinnaś się cieszyć, jednak praktycznie nie wygląda to
wesoło. Przy barze masz bliższy kontakt z mężczyznami co nie wywołuje u Ciebie wybuchu euforii. I
słusznie. Tydzień po feralnej wizycie Winiarskich, a dwa dni przed kolejną, do
baru podchodzi facet. Jak się okazuje- Michał.
- Ulala, kogo moje oczy tutaj widzą? Czyżby kolejna
specjalizacja?- wykpiwa
- Daruj sobie. To co ostatnio zrobiłeś wykracza poza granice
moralności Michał.
- Nikt nie powiedział że będzie etycznie. A teraz polej mi
‘setkę’. Chyba, że to też jest wbrew zasadom?- znowu to robi a Ty nalewasz do
kieliszka trunek i podsuwasz Michałowi pod nos. W normalnych warunkach nigdy
byś tego nie zrobiła. W pierwszej kolejności zadałabyś masę pytań o rodzinę, przyjaciół,
samopoczucie, ale tu i teraz jesteś tylko barmanką i nie masz do tego prawa.
Wycierasz kieliszki i walczysz ze swoim kacem moralnym. Coraz mniej podoba Ci
się układ psycholog- tancerka-barmanka.
- Napij się ze mną
- Słucham? Chyba
żartujesz! Jesteś bezczelnym dupkiem!- na Twoje nieszczęście, sytuacji
przygląda się Twój szef, który natychmiast reaguje zwolnieniem. Na nic nie zdają
się tłumaczenia, przeprosiny ani prośby. Kierownik broni się wszechobecnym
kryzysem i jest totalnie nieugięty. Adios. Żegnaj
‘Huśtawko’. Wynegocjowałaś jedynie,
że do końca miesiąca będziesz stać przy barze i dostaniesz zasłużone
wynagrodzenie. Wychodząc z pracy, zaczepia Cię Michał, który z klubu zniknął jak kamfora. Jednak Ty go
ignorujesz. Jesteś na Niego cholernie zła. Za co? Za całokształt! Za tą rękę na
Twoim tyłku, za to, że szlaja się po barach, za to, że olewa żonę i wreszcie za
to, że przez Niego właśnie straciłaś pracę.
- Weroniko, co Cię ugryzło- cały czas idziesz a Michał
niemal depcze Ci po piętach - Jesteś taka chłodna i nieobecna! Inaczej zachowujesz
się na występach- gwałtownie się zatrzymujesz a On prawie wpada na Ciebie.
Kładziesz wskazujący palec na Jego torsie i mówisz ze złością:
- Wyjaśnijmy sobie coś. Weroniką byłam jedynie w klubie a na
imię mam Kornelia. To była tylko moja
praca a Ty nie masz prawa łączyć jej z moim życiem prywatnym! Aha, i jeszcze
jedno, właśnie straciłam tę robotę także
możesz już spać spokojnie, więcej mnie tam nie spotkasz. A teraz wybacz, ale
się spieszę- odwracasz się na pięcie i ruszasz dalej, ale Michał nie daje za
wygraną
- To umów się ze mną na drinka. Choćby teraz, zaraz.
- Nie, Michał. Ja jestem Waszą psycholog a nie Twoją panią
do towarzystwa, bo chyba tak to mogę nazwać. Nasze spotkania będą odbywać się
tylko na mojej kozetce i to w większości w obecności Twojej żony, zrozumiano?
- Od kiedy jesteś taka poukładana i przepisowa? Pewnie to
wszystko co mówiłaś jest zapisane gdzieś w etyce zawodowej. Tylko czy tam nie
pisało nic o na przykład…- urywa- …o jakiejś moralności? Bo chyba nie powiesz
mi że taniec na rurze to całkiem moralny zawód, tym bardziej dla poszanowanego
psychologa- tym razem nie wytrzymujesz. Miarka się przebrała. Wymierzasz
siarczystego policzka, na co On wybucha śmiechem. Ignorujesz go i kontynuujesz
powrót do mieszkania. Ale tak jak podejrzewałaś od początku, Winiarski nie daje
Ci spokoju i cały czas podąża za Tobą. Nic nie mówi. Po prostu idzie. Przebiera
swoimi zajebiście zgrabnymi nogami. W Tobie wzrasta strach i zarazem niepokój.
Nie wiesz do czego ten facet jest zdolny, jednak coś każe Ci brnąć w to dalej.
- Kora, zaczekaj. Usiądźmy i pogadajmy- i co w takiej chwili
możesz zrobić? Przecież to Twój pacjent. Prosi Cię o rozmowę, więc sumienie
rozkazuje Ci pogadać z nim. Przystajesz i bijesz się z własnymi myślami.
Odwracasz się i już wiesz co powiedzieć. Widzisz jego twarz w świetle latarni a
Twoją uwagę przykuwają niezwykle szczere w tym momencie oczy. Bez większego
entuzjazmu zgadzasz się i przysiadasz pod latarnią na ławce. Po chwili czujesz
Jego cielsko obok Swojego ciała. Patrzycie w dal i nic nie mówicie. Ty nie wiesz
co powiedzieć. On chyba tym bardziej. Po długim molestowaniu kamyka po Twoją stopą,
zaczynasz:
-Przepraszam
- Przepraszam- to jedno słowo wypowiedziane w tym samym
momencie powoduje na Waszych twarzach szczery uśmiech. Dostrzegasz u Niego
aparat odejmujący mu dość sporo lat.
Podwijasz nogi pod brodę i obejmujesz je rękoma.
- To nie tak miało wyglądać. Ja nie miałam znaleźć się w
„Huśtawce”. Ale to nie jest miejsce także dla Ciebie. Co ja mówię, tym bardziej
nie dla Ciebie. Każdy w związku ma kryzys i gorsze chwile, ale trzeba z nimi
walczyć a nie uciekać w panienki i wódkę. Wtedy tylko nasze problemy wydają się
prostsze, ale to nie o to chodzi w życiu! Trzeba uczyć się rozwiązywać problemy
a nie zapijać je trunkami. Masz wspaniałą żonę i podejrzewam, cudownego syna,
więc proszę Cię Michał nie spierdol tego.
- Przeklinasz?
- Klnę jak szewc
- To tak jak ja- kolejny raz tej nocy śmiejecie się, ale tak
serdecznie. Nagle rozdzwania się jego telefon. Dzwonek pieści Twoje uszy.
Nirvana „Rape me”. On spogląda na
wyświetlacz i, jak się domyślasz, odrzuca połączenie.
- Bąku. Pewnie dzwoni żeby powiedzieć że się zwijają- chowa
aparat do kieszeni a Ty nucisz:
- Rape me, rape me my friend- On dołącza się do Ciebie i
śpiewacie razem. Jesteś pod wrażeniem zdolności wokalnych Twojego
współtowarzysza i mówisz:
- No, Panie Winiarski, śpiewnie to Panu nieźle wychodzi-
śmiejesz się a On odpowiada:
- Ja jestem duszą artystyczną. A śpiewać kocham! Sza cicho sza czas na ciszę… ale Budka Suflera to pewnie nie Twoje klimaty- pierwszy raz
od dłuższego czasu spogląda na Ciebie, a Ty zrywasz się z miejsca:
- Żartujesz! Ja się wychowałam na Cugowskim!
- No i powiedz mi jeszcze że słuchasz Manchesteru?
- Dziewczyno, nie wyglądasz na taką co obraca się w takich
piosenkach.
- No ale też nie wyglądam na taką co fika na rurze, prawda?
- Ty to powiedziałaś- atmosfera rozluźnia się, śmiejecie się
i ciągniecie konwersacje. Myślisz sobie
wtedy, że na trzeźwo nigdy się nie dogadacie, ale pod wpływem alkoholu jest porządku
facetem. Odprowadza Cię pod drzwi bloku, w którym mieszkasz i żegna się
przyjacielskim uściskiem.
****************************************************
(nie) szczęśliwa siódemka...
trololo.... Mała odmiana w relacjach. Jestem otwarta na krytykę, bo nic nie idzie po mojej myśli. Michał miał być skurwysynem skurczybykiem ale jak widać....
Przepraszam Was. Znowu zawodzę.
Jeśli będę w dalszym ciągu to kontynuować to postaram się to jakoś bardziej ogarnąć.
Udanego Lanego Poniedziałku tej zimy :D
PS A króliczek przyniósł mi HS według SKRY :D